niedziela, 20 listopada 2016

Bóg nie istnieje

Trochę się mówi o clickbaitach, więc czas zacząć

Hejak Sklejak!

Czas na temat, o którym nie lubię rozmawiać. A raczej czas na temat z działu, o którym nie lubię rozmawiać. Ten dział to: "tematy, które budzą zbyt duże emocje". Skłąda się na niego weganizm, orientacja, patriotyzm itp
(o tym wszystkim tu napiszę, bo mogę)

Ale wracając.
Żebyście w miare wiedzieli na czym stoicie. Wierzę w Boga. Wierzę, że zmartwychwstaniemy. Wierzę, że jest Niebo i Piekło. I w to wszytsko inne dalej.
Wierzę i nie chodzę do kościoła. I nie jestem nie praktykująca. I wcale nie jest tak, że mi się nie chce. Rzadko też nazywam się katoliczką. Prawię wcale.
Bo nie jestem katoliczką. Wyznaję własną religię. Nazwałam ją Tynizm. Wymyśliłam to wczoraj, bo uznałam, że na potrzeby posta trzeba to jakoś ująć. Idealnie pasuje, bo "tynizm" to prawie jak "cynizm".

No więc o co chodzi w Tyniźmie. Wbrew pierwszym skojarzeniu nie wyznaje popularnej wśród nastoletnich ateistów "WiaRY w SIebIE". Po prostu ustaliłam swoje zasady. Zrobiłam takie jakby fanfiction religii.

Najważniejsze w niej to Bog jest dobry. Jeśli kojarzycie Biblie to tam w starym testamencie Bóg to straszny buc i okrutnik. W nowym stwierdza chyba, że trochę się brzydko zachował, ale bucowata natura jest nie do powstrzymania i robi ze swojego syna głównego bohatera. Jeszcze specjalnie tak se zrobił, że ten jego syn to taki bardzo spoko koleś i jego takie niekoniecznie fajne rzeczy jakoś idą w zapomnienie.

W mojej głowie i wierze Bóg to dobry dziadek. Coś na zwór św. Mikołaja i takiego księdza z bajek puszczanych na rekolekcjach.
Mój Bóg wybacza i jest miłosierny. I kocha wszystkich. Nie ważne jaki masz kolor skóry, kogo kochasz, jak wyglądasz, jaki masz status materialny, czy społeczny. Jesteś słyszący, niesłyszący, widzisz lub jesteś niewidomy. Jesteś po prostu jego dzieckiem, które stworzył w sposób idealny. W sumie nawet nie ważne jak go nazywasz. Jahwe, Allach, czy Budda.
Dla Mojego Boga to tylko coś co stworzył człowiek. Jak Kościoł i kościół. Znaczy Kościół to tak z definicji to stworzył Bog, ale tak trochę bardziej to ludzie i św. Piotr.
Dla mnie Kościół sam sobie zaprzecza. Ludzie wchodzący w jego skład się pogubili. Większość, ale nie wszyscy. Jak choćby BP Marek Solarczyk (KLIK), czy ksiądz, który mnie uczył religii w podstawówce (pozdrawiam księdza Bogusia <3)

Co do tytułu postu. Co jeśli Boga nie ma? Nie Mojego Boga. Tylko każdego. Po śmierci nie ma niczego. I CO Z TEGO?
 Użyjmy logiki. Jeśli Bog jest i w niego wierzymy za życia to super. Juhu trafiamy do Nieba. Brawo my!
A jeśli Boga nie ma i po śmierci zjadają nas robale? To w sumie już nas gówno to obchodzi. Składając to wszystko. Nic nie tracimy wierząc.

Kończąc, bo post jest zbyt długi. Pozastanawiajcie się trochę i stańcie się bardziej kreatywni nawet w tej kwestii. Nikt nie powiedział, że religia musi być zamknięta w jakiś ramach. A jak powiedział to pieprzyć go.

Kosiam, Tyna 



niedziela, 13 listopada 2016

Jesienna depresja

Tak serio to nie mam pojęcia, co to "jesienna depresja", ale i tak się wypowiem, bo mogę

Hejak Sklejak

Dziś w nocy spadł pierwszy taki pseudo śnieg. Dlatego to ostatni moment na napisanie tego posta. Bo oczywiście wymyśliłam ten temat już jakiś czas temu. Ale mam problem, żeby się tak super zorganizować i pisać tu jakoś regularnie. ALE JEST COŚ.

Moi znajomi, ludzie w internecie używają terminu jesienna depresja. Taka ich i moja definicja to "bycie smutnym, bo jest zimno, szaro i ogólnie nie fajnie".

I zastanawiam się i zastanawiam no i nadal nie wiem. Czemu ludzie nie widzą piękna w jesienni. Tego jak liście robią się żółte, czerwone i brązowe. Kasztanów, ślicznego nieba. Narzekają na zimno zamiast cieszyć się, że mogą wyciągną z szafy kolorowe płaszcze i kurtki.
Rano kiedy czekam na mój tramwaj jestem jedyną osobą, która ma herbatę w kubku termicznym. W końcu macie okazję spróbować wszystkich ziołowych, owocowych herbat jakie znacie, ale nikt tego nie robi. Serio to pomaga na zimno i napój jest wtedy sto razy smaczniejszy.

W końcu można wyjść z domu nie narażając się na udar od słońca.
Nie rozumiem, bo ja na przykład jaram się szalikami, czapkami i rękawiczkami. W końcu po zbyt długim czasie ubierania się jakbym miała za mało materiału w domu mogę okryć się i opatulić jak chce!

Ale ludzie wokół mnie nie umieją dostrzegać pozytywów, które mają pod nosem. Tylko narzekać i wmawiać sobie smutek spowodowany deszczem i niską temperaturą.

Klimat i nastrój o tej 7 rano kiedy wychodzę z domu jest tak inspirujący, że mam ochotę zabrać aparat i porobić trochę zdjęć (nie wykonalne, ale w jakiś weekend mam taki ambitny plan). Ciepła herbata, odpowiednia muzyka (KLIK), najładniejszy szalik, czapka i rękawiczki jakie macie i jest sto razy lepiej niż w lecie. Przysięgam na mały paluszek.

Przestańcie udawać, że nie ma pozytywów. I narzekać na jesień. To przesłanie na dziś. I ogólnie na sezon jesień-zima.

Kosiam, Tyna